Idealna gra na lekki wieczór lub wprowadzenie kogoś do gier planszowych. Piracki wyścig, gdzie dotarcie pierwszym do mety gwarantuje wprawdzie dużo złota, ale na koniec i ta liczy się to, kto tego złota zgromadzi najwięcej! W trakcie rundy kapitan rzuca dwoma kostkami K6 i je przydziela do fazy dnia i nocy, a następnie wybiera jedną ze swych kart, którą zagrywa pod te wartości. Jeśli więc mamy "3" to znaczy, że poruszymy się o 3 pola, albo załadujemy statek prowiantem/armatami/ złotem w liczbie trzech żetonów. I kolej przechodzi na kolejnego gracza, zagrywa kartę, wykonuje z niej polecenia i lecimy dalej - także gra jest bardzo szybka i bardzo prosta. Ale losowa też, co nie każdemu może odpowiadać. Na naszej trasie trafiamy na pola morskie, gdzie musimy zużyć prowiant, porty, gdzie płacimy złotem, albo jaskinie skarbów. W tych ostatnich możemy zdobyć dodatkowe drogocenne łupy, ale też i przeklęte skarby. Przeciwnik jednak nie wie, co nam wpadło, a widząc kartę skarbu leżącą przed nami rośnie w nim chciwość i może chcieć nas z niego ograbić. Wkrada się tu więc też pewna gra nad stołem, co dla mnie jest dodatkowym atutem. Sama walka jest rozstrzygana rzutem kości, możemy wprawdzie szczęściu dopomóc, odrzucając żetony armat, ale nie zawsze będzie to determinowało, kto wyjdzie z walki zwycięsko. A poza tym pojemność ładownii nie jest nieograniczona i to też warto mieć na uwadze, bo możemy skończyć jak Midas, gdzie ładownie mamy wyładowane złotem, a nie ma co jeść.