Obecnie na rynku są 3 podobne tytuły.
Każdy z nich wydaje się podobny więc w opinii odniosę się do porównania.
1. Wojna o pierścień - ten tytuł jest najbardziej epicki.
Mamy tu politykę, różne rasy, drużynę pierścienia, mamy bohaterów, generałów, jednostki, armie, itd... Najbardziej skomplikowany pod względem rozgrywki z największą ilością zasad. Jednak jest to uzasadnione, ponieważ mamy zasady dla armii, jak i dla drużyny, a do tego wszystko elegancko się ze sobą wiąże. Jest też najbardziej klimatyczny, dający najwięcej możliwości, różnych zakończeń, strategii, zaskakujących zwrotów akcji. Jest to Władca Pierścieni, pod każdym względem, walki, polityki, przygody, itd.. Jest to niesamowite połączenie kilku mini gier w jedną pełną, niesamowitą. Instrukcja nie jest aż taka zła, jak wszyscy straszą, a szczególnie jak można zobaczyć zasady w Internecie.
2. Bitwa pięciu armii - tu nie ma aż tyle klimatu co w "Wojna o pierścień", nie czujemy brzemienia powiernika pierścienia.
Nie ma tu aż tyle przygodowości. Jednak nadal jest tu masa klimatu, bohaterowie z książki, epickie bitwy, wydarzenia które mają miejsce w książkach, itd..
Zasady w porównaniu do "Wojna o pierścień" są bardzo wygładzone, jest ich o połowę mniej, bo nie ma drużyny pierścienia. Nie są identyczne jak w "Wojna o pierścień" pomimo wielu podobieństw. Gra w moim odczuciu nie traci wiele, ale nie jest to jeden do jeden jak w "Wojna o pierścień". Łatwiej wejść w "Bitwa pięciu armii", łatwiej sobie przypomnieć, itd.. Gra skupia się bardziej na aspekcie militarnym, to jedyna droga do zwycięstwa. Uwaga do balansu. Balans jest zachowany (przynajmniej według mnie), ale trzeba nauczyć się grać Cieniem. Głupie błędy i brak znajomości gry, dla gracza Cienia mogą szybko doprowadzić do jego klęski (co przewiduje gra i jej wcześniejsze zakończenie, pod pewnymi warunkami). Jednak jak zrozumiemy jak Cień powinien grać, na czym powinien się skupić, w tedy rozgrywki powinny być zbalansowane. Po prostu Cieniem trzeba nauczyć się grać. Cień prowadzi kampanie i musi mieć plan, musi wiedzieć co chce i powinien zrobić. Wolne ludy mogę popełniać błędy, które zostaną im wybaczone, ich taktyka nie opiera się na bezwzględnym podboju i jedna czy dwie porażki, nie spowodują że Wolne Ludy przegrają, albo nie będą w stanie dociągnąć wystarczająco szybko posiłków. Armia Cienia jest duża i silna, ale przesuwać musi się wolno pod osłoną ciemności. Gra jest też bardziej dynamiczna niż "Wojna o pierścień", jako że skupiamy się tylko na wątku militarnym. Według mnie jest tu też najlepiej rozwiązana faza walki, prowadzenie bitew.
3. Wojna o Arrakis - Tu już nie ma aż tyle epickości co w "Wojna o pierścień", jednak klimat jest nadal wyczuwalny (poruszamy się po pustyni, więc z samego tego faktu, nie ma tu zbyt wielu miejsc które miałyby swoje nazwy i odwołanie w książkach). Zasady zostały, wygładzone (nigdy nie jest to bez wad, ale łatwiej wejść w system). Sama rozgrywka też jest mniej wymagająca niż "Bitwa pięciu armii", łatwiej grać obydwiema stronami. Nie wyczuwa się braku balansu podczas pierwszych rozgrywek. Jednak w przeciwieństwie do powyższych tytułów, ten jest najbardziej dynamiczny. Możemy przemieszczać jednostki na duże odległości, co sprawia że gra jest bardziej taktyczna, niż strategiczna. Dużo częściej próbujemy kogoś zaskoczyć, zmylić, niż przeprowadzić mozolną operację strategiczną. Gra jest dość szybka, ma stosunkowo proste zasady jak "Bitwa pięciu armii" i podobny czas. Czyli sama rozgrywka jest prostsza i łatwiejsza do nauki niż "Bitwa pięciu armii". Najbardziej jednak brakuje mi decyzyjności z kart, które są w "Wojna o pierścień" i "Bitwa pięciu armii", czyli czy wykorzystać zdarzenie, czy zostawić ją ba bitwę? Tu albo zagrywany kartę, albo ją odrzucamy żeby dodać kostkę w walce, co spłyca rozgrywkę. Poza tym nie mamy przerzutów, za generałów biorących udział w bitwach. W powyższych tytułach karty są motorem napędowym gry i bardzo istotne jest umiejętne ich wykorzystanie.
Która zatem najlepsza? Problem w tym, że wszystkie są dobre, podobne, ale na swój sposób inne, a najlepsza nie koniecznie jest na stole najczęściej.