Minos: Dawn of the Bronze Age

Dla kogo? Dla fanów średniej wagi gier euro z elementem area control. Grę dość długo się tłumaczy natomiast same zasady nie są specjalnie trudne do ogarnięcia - pod warunkiem, że się słucha. Rozgrywka trwa ok 3-4h także również do krótkich nie należy. Ewidentnie nie nadaje się do rodzinnego brania z dziećmi. O co chodzi? Każdy z graczy wciela się w jeden z czterech Minojskich Klanów, a naszym zadaniem będzie udowodnienie, że to my jesteśmy godni tytułu Minosa. W tym celu będziemy rozbudowywać naszą ekonomie, rekrutować wojowników i tworzyć różnorakie budowle. Mechanicznie rzucamy kostkami i przydzielamy je do jednej z sześciu akcji. Będą tory świątyń...które nie są świątyniami. Sporo kart i zajmowanie terenów swoimi wojownikami. Wrażenia: Pierwsze wrażenie z gry było nie szczególne. Od kolejne euro i do tego dość długie. Natomiast z każdą kolejną rozgrywką było lepiej i ostatecznie gra całkiem do mnie trafiła. Zdecydowanie najjaśniejszym elementem gry jest sposób wyboru akcji, który stawia nas przed dylematem, czy wybrać mocną kość i zaryzykować, że ktoś nas zepchnie na słabszą jej opcję, czy z słabymi kośćmi nie decydować się na ruch na torach "świątyń", które mogą okazać się kluczowe. Z wad wydaje mi się, że mimo iż punkty są wszędzie to pewne rzeczy zdają się ważniejsze od innych i jeżeli z nich zrezygnujemy to ciężko nam będzie wygrać. Wykonanie: Gra jest bardzo czytelna, ale wyglądem nie zachwyca. Karty, żetony, planszetki itp. są dobrej jakości, ale też nic szczególnie nie oszałamia.