Wyobraź sobie Monopoly, w którym można chodzić w obie strony, ale nie kupuje się żadnych pól ani nie upgrade'uje swojego tableu, czyli w sumie niewiele się robi. Czy pozostaje zatem głównie losowość? Zastanówmy się. W Talizmanie Batman większość pól na planszy to coś jak "Weź kartę Ryzyko" (losowa!), a w talii Ryzyko znajdują się przede wszystkim wrogowie z losową siłą do pokonania (losowa!), których pokonuje się przy pomocy porównania wyników rzucanych kości (losowa!), z potencjalnie zdobytymi przedmiotami ułatwiajacymi życie (losowa!), i wylosowanymi podstępami (losowa!). O czymś zapomniałem? Tak, dość ubogą w porównaniu do Monopoly planszę i brak możliwości interakcji z nią (jedynie wykonywanie zapisanych tam poleceń), można przesunąć jeszcze swojego bohatera w pionie tj. na wyższe piętro, a także zetrzeć się z również przesuwanym po planszy Batmanem (losowa!). Mogła by być to ciekawa przygodówka, ale wyszedł taki trochę nudny Brzdęk (za którym nie przepadam) - w obu zaczynamy w startowej lokacji, po drodze zdobywamy co niezbędne (np. karty przepustki), by dotrzeć do mety i tym samym wygrać, pokonując... :) (tak, losowa!). Talizman Batman to losowy wyścig udający (poprzez szereg współczynników i dodatkowych reguł wokół tego wyścigu), że jest czymś nieco więcej. Na plus plansza i klimat Batmana, aczkolwiek trochę pustawy, nieco zbyt depresyjny, a nie tylko mroczny jak na mój gust, a także możliwość wydawania żetonów monet, co zawsze jest taką gamifikacją - tyle, że w przeciwieństwie do Monopoly, nie ma specjalnie tu dużo do kupowania (małe urozmaicenie). Karty podstępu, które mogą przeciwnikowi zaszkodzić, też nie są jakieś błyskotliwie oryginalne, w zasadzie cała gra jest dość sztampowa. Czy warto zagrać przy piwku lub z rodzinką? Najszybciej pewnie jeśli z dzieciakami. Ale wydaje mi się, że ciekawszy jest z tego zakresu (lekkość i proste zasady) np. Splendor, a instrukcję ma krótszą, natomiast ta z Talizmana Batman wydaje się niepotrzebnie skomplikowana i zdecydowanie dłuższa. Archaiczność zasad w Talizmanie niestety widać na każdym kroku, i estetyka batmanowa tego raczej nie zmieni. Wg. mnie przydałoby się uatrakcyjnić i odświeżyć Talizmana, dodać może jakieś ciekawe synergie między kartami, pójść lekko w kierunku przygodówki, lub w inny sposób sprawić, by gracz miał jakiś wybór, bo nawet w chińczyku (gra typu start-meta) jest pewien element strategii. Ale jeśli nie chce się komuś kobminować nawet w Splendor, to w sumie czysta i prosta (choć dokombinowana) turlanka z estetyką batmanową może być akurat, a jeśli ktoś nie jest fanem batmana (pewnie większość rodziny), to chyba wersja disneyowa Talizmana może okaże się bardziej przystępna (mniej odrzucana). Bo wiadomo, komiksy niekoniecznie cieszą się estymą wśród nie-graczy lub niedzielnych graczy. :D Mi to nie robi, ale nie zmienia to ww. faktów.
Wszyscy narzekają. Najgłośniej ci którzy nie grali. Nie jest to gra pełna strategii czy taktyki. W gronie przyjaciół/rodziny i przy piwku można się świetnie bawić. Wersja Batman jest bardzo klimatyczna, figurki ładne, kości sztos, plansza super. Gracz ma wpływ na niewiele rzeczy które się dzieją przy stole ale to jest główny atut tej gry. Polecam wypróbować którą kolwiek edycję i wyrobić sobie własne zdanie.