Zacznijmy od tego, że w 7 Cudach Świata: Grze kościanej czuć oryginał. Plansza gracza podzielona jest na budynki w różnych kolorach, a one odpowiadają za te same aspekty, co kolory kart w grze bazowej. Niebieski budynek zapewnia punkty zwycięstwa, żółty pieniądze i bonusy punktowe, czerwone to militaria, zielone, związane z nauką, pozwalają w przyszłości wymienić kość na inną, odblokowując kolejne sekcje do wykreślania, takie jak gildie i galerię. W grze zastosowano mechanizm Shake&Write (nazwa nieoficjalna). Gracze nakładają na forum wieczko i machają w celu pomieszania kości. Choć zabieg ten jest mało spotykany, to wydaje mi się on niedopracowany. Bardzo łatwo jest przechylić forum na którąś stronę i spowodować, że wszystkie kostki wylądują tylko na dwóch polach. W ten sposób można manipulować ceną kostek.
Największy zarzut, jaki mam do 7 Cudów Świata: Gry kościanej to bardzo niewielkie zależności między polami. Nie ma znaczenia, jakie zasoby weźmiemy. Obniżają one koszt każdego pola bez względu na kolor. Wielka szkoda, że autor nie nadał surowcom większego znaczenia, choć to może wprowadziłoby krótszą kołderkę, która ograniczałaby graczy. Za to teraz dostajemy wszystko, czegokolwiek nie weźmiemy, to jakieś punkty, czy inne bonusy uzyskamy. Niby podobnie jest w karcianym 7 Cudów Świata, że każda karta coś nam da, ale wykreślanki trochę z tego słynął, że mają łańcuchy zależności i combosów, dlatego szkoda, że w tej grze o tym nie pomyśleli.
Pomimo tych kilku mankamentów, grając w 7 Cudów świata: Grę kościaną, czerpałam przyjemność z rozgrywki. Może spowodowane jest to moją sympatią do pierwowzoru i tym, że „kościanka” stara się oddać jej ducha. Może tym, że uwielbiam wykreślanki i choć „shakowanie” i brak combosów psuje odczucie z rozgrywki, to jednak wciąż jest to wykreślanka, a do tego bardzo ładnie wydana. Poradzę Wam nie kupować w ciemno, a po prostu sprawdzić tytuł, zwłaszcza gdy lubicie 7 Cudów Świata lub wykreślanki! ~ Kasia